Dialog klasy politycznej staje się rynsztokiem nie tylko w Polsce, ale i w Wielkiej Brytanii
Jeśli uważasz że podły, pozbawiony klasy dialog pomiędzy politykami ma miejsce głównie w Polsce, to zaraz zostaniesz wyprowadzony z błędu.
Owszem, pamiętne "Spieprzaj Dziadu" do dziś wzbudza negatywne emocje, a jest zaledwie wisienką na torcie wyzwisk i tortur słownych wzajemnie wymienianych przez polską klasę polityczną, lecz wraz z triumfem i rozwojem strategii zbijania kapitału politycznego za pomocą populizmu, przedstawiciele nie tylko tej polskiej sceny skutecznie obniżają poziom prezentowany przez ludzi, którzy uchodzić winni za wzór cnót i kultury.
Za przykład może posłużyć świeżynka w postaci wypowiedzi Neila Coyle, parlamentarzysty i przedstawiciela Partii Pracy.
Coyle zamieścił późnym wieczorem tweeta, którego intencją był komentarz do nacisków ze strony między innymi premiera Borisa Johnsona, by tegoroczny ośmio-tygodniowy festiwal muzyki klasycznej "The Proms", istniejący od 1875 i odbywający się w Royal Albert Hall rozpoczęty został brytyjską pieśnią patriotyczną "Rule Britannia!".
Neil Coyle najwyraźniej zainspirowany uliczną mową trudnych nastolatków oświadczył, że zwolennicy Brexitu to "Rasistowscy gnoje-koniobijcy" (pis. org. "Shitbag racist wankers"), by dorzucić chwilę później, że "nikt inny tylko gównolizy (pis. org. "Shitlickers") lubią tę pieśń". Do tego w wymowny sposób wskazał kogo głównie miał na myśli, ponieważ pod wpisem widniało wideo, na którym popularny polityk Nigel Farage, znany powszechnie z bycia silnym eurosceptykiem, odśpiewuje tę właśnie pieśń.
Biuro obecnego lidera opozycji - Keira Stramera, zaleciło Coyleowi usunięcie tweeta, co ten ostatenie uczynił w środę.
Sprawę skomentował jeden z byłych brytyjskich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim, poseł parti "Brexit", Martin Daubney, który stwierdził że wpis Colye-a, był pijackim wybrykiem. Dodał również z lekkim przekąsem, tym razem pod adresem całej Partii Pracy, by zastanowili się dlaczego tracą poparcie wśród klasy robotniczej.
Panowie! To nie reality show, a poważny i odpowiedzialny zawód.