Przywódcy religijni apelują o niezamykanie świątyń
Od czwartku 5 listopada w Wlk. Brytanii wprowadzono lockdown. W ramach obostrzeń zamknięto między innymi świątynie. O ich otwarcie do rządu apelują przywódcy religijni. Ich zdaniem nie ma podstawy naukowych do takich działań
Wielka Brytania, jak niemal cała Europa, próbuje uporać się z drugą falą koronawirusa. Dobowa liczba zakażeń w środę 4 listopada wyniosła w tym kraju ponad 25 tys. przypadków. Liczby są zbliżone do tych w Polsce, warto jednak wziąć pod uwagę, że w na Wyspach codziennie wykonuje się ok. 350 tys. testów, podczas gdy w Polsce jest to około 80 tys. Rząd Wielkiej Brytanii podjął ostateczne kroki, w celu ograniczenia rozwoju epidemii.
Dozwolone są jedynie pogrzeby do 30 osób, indywidualne modlitwy oraz niezbędne świadczenia na rzecz społeczności. Angielscy przywódcy religijnie skierowali do premiera Borisa Johnsona list, w którym zdecydowanie sprzeciwiają się zamknięciu świątyń, donoszą m.in. BBC i "The Guardian". Pismo podpisali zwierzchnik Kościoła Anglii, arcybiskup Canterbury Justin Welby, arcybiskup Yorku Stephen Cottrell, zwierzchnik Kościoła katolickiego w Anglii i Walii, arcybiskup Westminsteru Vincent Nichols oraz przywódcy wspólnot żydowskiej, muzułmańskiej i hinduistycznej.
Ich zdaniem ostatnie miesiące pokazały, że miejsca kultu mogą być bezpieczne jeśli chodzi o transmisję koronawirusa. Uważają też, że nie ma ich zdaniem naukowego usprawiedliwienia decyzji o zawieszeniu publicznych nabożeństw.