Polska zamknięta do 29 listopada
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił zaostrzenie restrykcji.w Polsce. Zdecydowano o wysłaniu wszystkich uczniów na naukę zdalną oraz zamknięcie wszystkich placówek kulturalnych. W środę liczby zarówno nowych zakażeń, jak i zgonów, były najwyższe od początku epidemii. 4 listopada, dokładnie 8 miesięcy od potwierdzenia pierwszego przypadku COVID-19 w Polsce, odnotowano 24 692 nowych zakażeń koronawirusem oraz śmierć 373 osób
- Druga fala pandemii uderzyła z niebywałą siłą - zaczął swoje wystąpienie premier i dodał, że listopad wydaje się być "najtrudniejszym okresem". - Dlatego kolejne restrykcje są konieczne - kontynuował po czym dodał, że rząd "rozszerza zasady bezpieczeństwa".
I tak wszyscy uczniowie, w tym dzieci w klasach 1-3 będą uczyć się zdalnie. Sklepy w galeriach handlowych, za wyjątkiem spożywczych, aptek i punktów usługowych, będą zamknięte, podobnie jak kina i teatry. Ponadto z miejsc hotelowych korzystać będą mogły jedynie osoby odbywające podróże służbowe. Obostrzenia będą obowiązywały przynajmniej od 7 do 29 listopada.
Ograniczona zostanie także dopuszczalna liczba klientów w sklepach - w tych o powierzchni poniżej 100 metrów kwadratowych będzie mogła przebywać 1 osoba na każde 10 metrów kwadratowych, a w większych sklepach jak dotychczas - 1 osoba na 15 metrów kwadratowych.
Nowe restrykcje, które można nazwać małym lokcdownem, są ostatnim krokiem przed wprowadzeniem "narodowej kwarantanny". Szef rządu podkreślił, że zostanie ona wprowadzona, gdy liczba zakażeń przekroczy 70-75 na każde 100 tys. mieszkańców.
Mateusz Morawiecki równocześnie zapowiedział, że rząd pracuje nad systemem rekompensat dla firm z 22 branż, których działanie zostały uniemożliwione z powodu wprowadzenia nowych restrykcji. - Będziemy starali się zaprezentować nowe propozycje dla zagrożonych branż, jak również kontynuację dotychczasowych takich jak postojowe, ZUS, pokrywanie części kosztów. Chcemy pomóc przedsiębiorcom, żeby ratować jak największą liczbę miejsc pracy - mówił premier.
- Apeluję o to, by pozostać w domach, bo każdego dnia wzrost liczby zakażeń na skutek protestów ulicznych może wynosić 5 tys. osób każdego dnia - mówił premier, powołując się na dane naukowców z UW.
Równocześnie szef rządu zachęcił do protestów w internecie. - Choć nie mamy takich samych poglądów, to w tej jednej kwestii powinniśmy być zgodni. Epidemia jest zagrożeniem dla gospodarki i dla wszystkich Polaków. (...) Nie możemy się dać w tych najbliższych tygodniach skłócić i podzielić. W tych dniach najważniejsze jest wykonywanie zaleceń sanitarnych i epidemicznych. Musimy przystąpić do tego wszystko, bo za tydzień do 10 dni czeka nas już tylko ostatni etap, czyli narodowa kwarantanna - mówił Mateusz Morawiecki.