Reklama

Niegdyś potęga morska, dzisiaj ledwie cień dawnej świetności

Poniedziałek, 12 Sierpień 2024
UK

Na wyzwoleniu się z unijnych przepisów Wielka Brytania miała zyskać i wypłynąć na szerokie wody globalnego handlu. Ku zaskoczeniu Brytyjczyków sytuacja wcale nie jest taka kolorowa, przynajmniej jeśli chodzi o ekspansję na wodzie. 

Problem goni problem

Warty 2,3 mln funtów punkt kontroli granicznej w porcie Poole o powierzchni ponad 2 tys. m kw. z dużymi stanowiskami rozładunkowymi był dobrze przygotowany do obsługi spodziewanego napływu towarów importowanych z Unii Europejskiej. Już osiem miesięcy po ceremonii przecięcia wstęgi atmosfera w porcie była jednak zdecydowanie mniej radosna niż na początku. Odkąd wprowadzono fizyczne kontrole importu produktów roślinnych i zwierzęcych z UE, punkt graniczny przeprowadził w sumie... dwie kontrole.

Podobne problemy występują w międzynarodowym porcie w Portsmouth, gdzie jeden z największych punktów kontroli granicznej w kraju boryka się z trudnościami. Obiekt składa się z 14 zatok rozładunkowych i 22 komór przetwórczych, które pozwalają na przeprowadzenie 80 kontroli dziennie. – Średnio przeprowadzamy 80 kontroli miesięcznie i około dwóch do trzech kontroli dziennie – mówi Mike Sellers, dyrektor międzynarodowego portu w Portsmouth.

Zmiana zasad gry

Absurdalność sytuacji w Poole wykorzystał Brian Murphy, dyrektor Poole Harbour Commissioners, która wydała na ten obiekt ponad 500 tys. funtów z własnej kieszeni. Murphy obwinia za zaistniałą sytuację poprzedni rząd, który nieustannie „zmieniał zasady gry” swojego pięciokrotnie opóźnionego systemu granicznego po brexicie, ostatecznie zmniejszając liczbę potrzebnych kontroli.

W miesiącu poprzedzającym wprowadzenie kontroli Murphy i jego zespół podjęli trudną decyzję o tym, aby nie pobierać opłat od importerów za korzystanie z obiektu. Wobec braku pieniędzy z kontroli oszacowane na 50 tys. funtów koszty port będzie musiał opłacić z zaskórniaków. Portsmouth również odczuwa finansowe obciążenia, mimo że obiekt otrzymał jedną z największych dotacji (17,1 mln funtów), a dodatkowo jego budżet uzupełniła dotacja w wysokości 6 mln funtów od Rady Miasta Portsmouth.

Oczekiwania a rzeczywistość

Richard Ballantyne – dyrektor naczelny British Ports Association, krajowej organizacji zrzeszającej porty w Wielkiej Brytanii – obwinia poprzedni rząd za stawianie nierealistycznych oczekiwań. – Porty zbudowały nowe punkty kontroli granicznej na polecenie rządu, nalegając na bardzo wysokie i kosztowne specyfikacje, aby móc obsługiwać duże liczby kontroli żywności i produktów roślinnych – mówi Ballantyne. Niestety, wiele z tych obiektów jest prawie nieużywanych.

Ballantyne dodał: – Porty nie powinny być zmuszane do ciągłego ponoszenia kosztów z powodu zmieniających się wiatrów politycznych i dążymy do rozmowy na temat tego, w jaki sposób sektor może otrzymać rozsądną rekompensatę.

Komentarze
Notowania walut
Pogoda w Angli
reklama