Szkocja - Polska 1:1
Polacy zremisowali ze Szkocją towarzysko, a we wtorek 29 marca zagrają w Chorzowie ze Szwecją, która po dogrywce pokonała Czechów
Reprezentacja Polski, pod wodzą nowego trenera, przed najistotniejszym meczem z najbardziej ważnych, zremisowała z rywalem, który grał lepiej. I to właściwie w ostatnich sekundach, z karnego. Grając tak sobie, ale jest nadzieja. A we wtorek 29 marca Polska zagra w Chorzowie mecz o awans do mistrzostw świata w Katarze ze Szwecją
Polacy mieli grać tego dnia baraż w Rosji, Szkoci u siebie z Ukrainą. Rosja wywołała wojnę i została wykluczona z rozgrywek. Ukraina jest okupowana, na razie jej mecz przeniesiono na czerwiec. W czwartek w Glasgow w roli selekcjonera debiutował Czesław Michniewicz. Do składu wstawił jednego debiutanta – znanego mu z czasów, gdy prowadził kadrę młodzieżową Szymona Żurkowskiego. Na wszelki wypadek wolne dostał Robert Lewandowski, bo gdyby w czwartek ktoś mu zrobił krzywdę i nie mógłby wystąpić we wtorek, to byłaby katastrofa. W ostatniej chwili z powodu urazu z bramki wypadł Wojciech Szczęsny, zastąpił go Łukasz Skorupski. W reprezentacyjnej obronie po raz pierwszy od sześciu lat Bartosz Salamon. W ataku za „Lewego” – Arkadiusz Milik. Z ustawienia wynika jednak, że rozmowy o grze dwoma napastnikami to tylko gadki na pokaz. Michniewicz we wtorek też raczej nie odważy się od początku wystawić dwóch graczy w ataku. Kapitanem Kamil Glik (z opaską w barwach Ukrainy, szkocki kapitan tak samo). Angielski Polak – Matthew Cash – też od pierwszej minuty. 10 funtów z każdego sprzedanego biletu na mecz idzie na pomoc Ukraińcom. Tak powinno być.
W 26. minucie z boiska z meczu przeciwko twardym Szkotom zszedł Milik. Takich sytuacji obawialiśmy się w przypadku Lewandowskiego. Dlatego lepiej, że Krzysztof Piątek zmieniał obolałego Milika, bo gdyby na boisku był „Lewy” i on doznał kontuzji, to mielibyśmy naprawdę zmartwienie. A w 39. minucie z powodu urazu zszedł Salamon, który jako jedyny w pierwszej połowie mógł zdobyć bramkę dla Polski. Szkoci nie mieli wielkich szans, kilka razy strzelali niecelnie, a trzy razy bronił Skorupski, chociaż bez wielkich kłopotów. Choć w 43. minucie już miał kłopoty. I spisał się bardzo dobrze – dwa razy . Wtedy akurat Salamon był poza boiskiem, a Krystian Bielik dopiero szykował się do wejścia. Przez pięć minut graliśmy w dziesiątkę. W każdym razie do przerwy, Szkoci lepsi.
Nagle, w trzeciej minucie po przerwie Jakub Moder świetnie zatrudnił Piątka, tylko nasz napastnik nie bardzo się spisał i kopnął obok słupka. Ale to było coś.
Było coś, o czym nie pamiętaliśmy – Szkoci nie przegrali sześciu kolejnych meczów, a w pięciu nie stracili gola. Mało strzelali, ale to jednak trudny przeciwnik.
Po pół godzinie gry Krychowiak ustąpił miejsca Sebastianowi Szymańskiemu. Czyli ciut ofensywniej, za to przypominamy, że Szymański nadal jest zawodnikiem rosyjskiego klubu. Krychowiak odszedł (na zasadzie wypożyczenia) do AEK Ateny.
W 65. min. Szymański bardzo ładnie podał do Piątka, ten ograł obrońcę, fajnie strzelił, już nie było bramkarza i szkocki zawodnik wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Bramkarz już by tego nie zatrzymał. Najlepsza dotąd polska okazja.
Ale jak już Polacy zaczęli grać dobrze, to stracili bramkę. Rzut wolny z daleka, wrzutka i nawet Skorupski nie pomógł. Akurat w takim momencie, kiedy zdawało się, że Polacy zaczynają opanowywać sytuację. Za chwilę Arkadiusz Reca dostał żółtą kartkę, a gdyby to był mecz o punkty, to pewnie dostałby czerwoną.
I nagle… W 92. Minucie Glik kopnął z daleka, Buksa strącił piłkę głową, a Piątek umiejętnie przewrócił się o nogę obrońcy. I ten sam Piątek strzelił płasko w środek bramki, a bramkarz rzucił się w środek. I bramki. Remis niezasłużony, ale remis. Jak grali Polacy ze Szkotami w eliminacjach do poważnej imprezy, to potrafili zremisować w ostatniej minucie. I teraz w meczu, niby o nic, ale zremisowali nawet jeszcze później. Oby 29 marca też byli gorsi, a też dali radę.
I potem nasi czekali na rywala, bo w tym samym czasie Szwedzi, już w meczu poważnym o to, kto zagra z nami, grali z Czechami. Ponieważ po 90 minutach było 0:0, to w tym przypadku potrzebna była dogrywka.
I Szwedzi w dogrywce wygrali. Bardziej szokujące jest, że Włosi przegrali z Macedonią. Mistrzowie Europy z drużyną, którą nasi ogrywali. Dla porządku – Portugalia wygrała z Turcją 3:1.
Reprezentacja Polski, pod wodzą nowego trenera, przed najistotniejszym meczem z najbardziej ważnych, zremisowała z rywalem, który grał lepiej. I to właściwie w ostatnich sekundach, z kanrego. Grając tak sobie, ale jest nadzieja. A we wtorek 29 marca Polska zagra w Chorzowie mecz o awans do mistrzostw świata w Katarze ze
I nagle… W 92. minucie Glik kopnął z daleka, Buksa strącił piłkę głową, a Piątek umiejętnie przewrócił się o nogę obrońcy. I ten sam Piątek strzelił płasko w środek bramki, a bramkarz rzucił się w środek. I bramki. Remis niezasłużony, ale remis. Jak grali Polacy ze Szkotami w eliminacjach do poważnej imprezy, to potrafili zremisować w ostatniej minucie. I teraz w meczu, niby o nic, ale zremisowali nawet jeszcze później. Oby 29 marca też byli gorsi, a też dali radę.
I potem nasi czekali na rywala, bo w tym samym czasie Szwedzi, już w meczu poważnym o to, kto zagra z nami, grali z Czechami. Ponieważ po 90 minutach było 0:0, to w tym przypadku potrzebna była dogrywka.
I Szwedzi w dogrywce wygrali. Bardziej szokujące jest, że Włosi przegrali z Macedonią. Mistrzowie Europy z drużyną, którą nasi ogrywali. Dla porządku – Portugalia wygrała z Turcją 3:1.
SZKOCJA – POLSKA 1:1 (0:0). Tierney (68.) – Piątek (93., karny)
Polska: Skorupski – Salamon (44. Bielik), Glik, Bednarek (83. Buksa) – Cash, Krychowiak, Żurkowski, Moder, Zieliński (70. Grosicki), RecaŻ – Milik (26. Piątek)