Polscy siatkarze nie zostali mistrzami olimpijskimi. W finale 0:3 z Francją
Reprezentacja Polski siatkarzy nie nawiązała do sukcesu ekipy Huberta Wagnera z 1976 roku. Drużyna Nikoli Grbicia nie dała rady w finale Francuzom i uległa 0:3 (19:25, 20:25, 23:25). Jednak po pięciu kolejnych olimpijskich ćwierćfinałach po 48 latach jest medal - srebrny.
Po wyrównanym początku nasi pozwolili odjechać gospodarzom turnieju, którzy wygrali bez większych problemów. W partii drugiej Polacy mieli nawet lekką przewagę. Jednak od stanu 18:16 zdobyli punkt, a przeciwnicy siedem. Francuzi świetnie zagrywali, genialnie grali blokiem, a Polacy nie grali tak jak do tego przyzwyczaili. Najwyraźniej pięciosetówka ze Stanami Zjednoczonymi mocno ich wyeksploatowała.
Trzy lata temu, kiedy Francuzi po pięciu setach wyeliminowali Polaków z turnieju olimpijskiego była to niespodzianka. Trójkolorowi zdobyli potem mistrzostwo olimpijskie. Potem już nic nie wygrali (chociaż wygrali Ligę Narodów i tam w półfinale pokonali Polaków), a teraz obronili tytuł. W międzyczasie był finał mistrzostw świata - Polska uległa w nim Włochom (na naszym terenie). A potem finał mistrzostw Europy - tam z kolei nasi pokonali Włochów (dla odmiany na ich terytorium).
W trzecim secie finału szansa była największa. Przy stanie 17:15 mieliśmy piłkę w górze, ale nie wykorzystaliśmy. A od stanu 18:18 rywale znów odjechali. Kiedy zrobiło się 19:24 stało się jasne, że mecz zaraz się skończy.
Ale nie tak od razu. Na zagrywkę wszedł Wilfriedo Leon i raz asem, a w innych przypadkach serwując bombowo pomógł w zdobyciu czterech punktów z rzędu. Strach zajrzał rywalom w oczy, bo zrobiło się nagle 23:24. Jednak ostatni serwis poleciał w aut. I to był koniec spotkania.
Dziwnie kończył się turniej olimpijski siatkarzy. Oprócz pięciu setów Polaków z Amerykanami to wszystko rozstrzygało się wynikiem 3:0. Tak Francuzi rozbili Włochów, a w meczu o brązowy medal Amerykanie w taki sam sposób skarcili Italię. No i na koniec Francuzi ograli w trzech setach Polaków. Drużyna za kadencji trenera Grbicia była w finale trzeciej z rzędu wielkiej imprezy. Niestety, drugim przegranym. Jako zawodnik był mistrzem olimpijskim. Jako trener jeszcze nie.
(screen: TVP Sport)